Pozdrawiam
Cornelia Grey
"Dwa razy pukam w dębowe drzwi,
czekając na pozwolenie by wejść. Biorę głęboki wdech, dam radę. Za bardzo
potrzebuję tej pracy by spieprzyć tą rozmowę.
– Zapraszam – słyszę donośny,
męski głos. Wchodzę do przestrzennego, minimalistycznie urządzonego
pomieszczenia. Nic w nim nie sugeruje, że znajduje się w gabinecie dyrektora
przedszkola. Jest tu surowo, ciemne, ciężkie biurko stoi w centrum, duży
fotel obity skórą, dwa proste krzesła przed nim, nic przytulnego czy chociaż
osobistego. Wielkie okna, zza których wyłaniają się różnorakie odcienie zieleni
tutejszego lasu. Nawet te kilka doniczek z kwiatami poupychanych po kątach
wydają się smutne. Dwa regały na dokumenty, dawno nie były odkurzane z całą
pewnością. Jednak to co mnie interesuje to mężczyzna stojący tyłem do mnie
przy jednym z okien. Na pierwszy rzut oka mogę ocenić, że nie unika
siłowni. Jest po prostu wielki, wysoki i szeroki w barkach. Jego mięśnie opina
biała koszula z podwiniętymi rękawami, wąskie biodra chowa w ciemnych dżinsach.
Ma czarne jak noc, krótko przystrzyżone włosy. Zdecydowanie jest spięty,
powtarza mój gest sprzed kilku minut i teraz to on bierze głęboki oddech .
Słyszę coś na podobieństwo warknięcia kiedy gwałtownie odwraca się w moją
stronę. Jego oczy od razu łapią kontakt z moimi i dzieje się coś dziwnego.
Zielone intensywne tęczówki błyszczą nie pozwalając mi się uwolnić z ich sideł.
Przełykam głośno ślinę w ustach. Okay, jest strasznie, ale to nic nie znaczy.
Wcale się nie boję."