Początek końca
„Wiedziałam,
że należał do społeczeństwa, do świata. Nie dlatego, że był utalentowany, a
nawet przystojny, ale dlatego, że nigdy nie należał do nikogo innego.”~ Marilyn
Monroe
Noc otulała ziemię
niczym kołdra. Na granatowej płachcie nieba miliardy gwiazd rozświetlały mrok
jak świeczki. Młoda kobieta stała przy barierce na Wieży Astronomicznej.
Chłodny wiatr plątał jej piękne, długie loki. Miała filigranową figurę i jasną
karnację. W błękitnej, podkreślającej wszystkie atuty sukience wyglądała
dziewczęco. Jej mocno podkreślone oczy wyrażały spokój, a na ustach
pomalowanych czerwoną szminką błąkał się delikatny uśmiech. O jeden z filarów
opierał się wysoki mężczyzna. Ubrany był w czarną koszulę i tego samego koloru spodnie
uprasowane w kant. Strój ten kontrastował z jego bladą barwą skóry. Jego czarne
oczy wpatrywały się intensywnie w brunetkę – tylko one zdradzały jakiekolwiek
emocje, bowiem na jego twarzy była tak dobrze znana wszystkim maska
obojętności. W pewnym momencie poruszył się ni to zniecierpliwiony, ni to
poruszony.
– To koniec,
Granger. – Jego cichy głos przeszył ciszę, niszcząc jej magię. Kobieta, słysząc
te słowa, przymknęła swe orzechowe oczy i głęboko odetchnęła. Po chwili
obróciła się i wolnym krokiem podeszła do swego towarzysza. Wplatając swą dłoń
w jego włosy zmusiła go, by się nachylił, a kiedy już to zrobił, jej usta
odnalazły jego w czułym i delikatnym pocałunku. Po odsunięciu się od niego
kobieta nie patrząc już na owego mężczyznę, skierowała się do wyjścia z wieży.
Szła z podniesioną głową, prosto w mrok, który tak niespodziewanie ogarnął jej
życie. Już kilka sekund później jedynym dowodem na to, że wraz z Severusem
Snape'em była dziewczyna o nazwisku Granger, był oddalający się stukot jej
szpilek...
Super się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńWpadłam na chwilę, sekundę, minutę, zostanę na dłużej.
OdpowiedzUsuńNa ile?
Nie wiem.
To tak jakbym zapytała ile będzie rozdziałów.
Ty także nie masz pojęcia. Możesz zakładać, że skończysz na siedemnastym czy czterdziestym. Ale istnieje jedynie cień szansy, że idealnie zgrasz się w czasie i zakończyć tę ujmującą historię w tym zaplanowanym epilogu.
Nie obiecuję, że będę komentować idealnie po przeczytaniu rozdziału. Mogę nie mieć czasu, śpieszyć się do szkoły, czy na wyjazd do kuzynki...
Nie obiecuję, że komentarz otrzymasz długi tak jak ten. Czasem napiszę dwa, trzy słowa. Dołączę podpis. I już.
Ale jedno mogę Ci obiecać: Będę.
Czytać, komentować, w miarę skromnych możliwości wytykać drobne potknięcia, choć po tym co przeczytałam w to ostatnie raczej wątpię...
Aveline White
Hej :) Znalazłam ten blog w jednym z katalegów i postanowiłam go przeczytać. Przeczytałam prolog i powiem szczerze, że zaintrygował mnie, więc nie pozostaje mi nic innego jak brać się za czytanie kolejnych wpisów.
OdpowiedzUsuńZnalazłam jeden błąd: Zamiast - O jeden z filarii opierał się, powinno być filarów.
Pozdrawiam i zapraszam również do siebie: http://granger-malfoy-po-latach.blog.onet.pl/
Wow! Zapowiada się naprawdę super! Początek końca... Zaciekawiłaś mnie, lecę dalej :D
OdpowiedzUsuńGenialnie! Sądziłam, ze chłopakiem z którym stała Hermiona będzie Draco, może Harry, a tutaj Snape! Nie wierzę :) Jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. Piszesz bardzo ciekawie, choć prolog jest dość krótki, ale to raczej normalne. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
prolog jest rewelacyjny. styl pisania jest dojrzały, słownictwo bogate. treść zaciekawia... buduje napięcie. sprawia że chce się przejść do dalszej części. tak więc lecę dalej:)
OdpowiedzUsuńProlog jest niesamowity, naprawdę. Pierwszy raz, odkąd czytam czyjeś opowiadania czuję się tak, jakbym naprawdę z nimi była! Rewelacja w każdym calu. Idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńwarto-przeciez-zyc.blogspot.com
Prolog zachęcający. Zabieram się do czytania reszty.
OdpowiedzUsuńdorea-i-draco.blogspot.com
Zaintrygowałaś mnie, już po pierwszych słowach wnioskuję, że to kolejne dobre opowiadanie do skromnej mej kolekcji. Postaram się skreślić kilka słów pod każdym rozdziałem, chociaz nie jestem mistrzem w komciowaniu, ale liczy się gest, nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, autorko droga, jeśli jeszcze wpadasz na tego bloga.